Kiedy pojawia się ból wszystko schodzi na dalszy plan. Nie ważne są plany, zadania czy przyjemności – jest ból i ogromna potrzeba wyeliminowania go. Gdy spojrzymy na temat szerzej okazuje się, że to wszystko ma sens. Czemu jednak rozmawiamy o nim w kontekście psychologicznym? Bo jesteśmy całością – nasze ciało i nasza psychika. A ból wspaniale pokazuje to niesamowite połączenie. Tym razem z Kasią Soboń rozmawiamy o bólu, który mieszka w głowie.
Kasia Soboń: Eliza, ostatnio rozmawiałyśmy o stresie, który mieszka w ciele (link do artykułu). Tym razem chciałabym porozmawiać z tobą o bólu, który mieszka w głowie.
Eliza Czyżewska: To bardzo ciekawy i szeroki temat, i bardzo ważny w kontekście zachowania zdrowia, dobrego samopoczucia i komfortu (szczególnie, gdy mówimy o bólu).
Czuję, że ważne jest, żeby zauważyć, że ból nie jest „produkowany” w miejscu, które nas boli, że to coś więcej. Większość z nas „głowę” kojarzy z twoją pracą jako psychologa, a „ciało” z moim zawodem fizjoterapeuty, a wydaje mi się, że przykład bólu fajnie pokazuje, że nie da się rozdzielić głowy i ciała.
Nie da się, chociaż przez wiele lat tak uważano. Pamiętajmy, że głowa też jest ciałem – tak czysto technicznie. 🙂 Przez dziesięciolecia psychologia skupiała się na głowie, totalnie lekceważąc ciało. Podejrzewam, że podobnie było z fizjoterapią, skupiała się na ciele – nie zwracając uwagi na emocje czy odczucia. W psychologii, dopiero ostatnie dekady, to powrót do ciała – do naszego domu. I ponowne uznanie człowieka jako całości – składającego się z ciała i umysłu (głowy). Ciało i umysł wzajemnie się przenikają, dlatego problemy w ciele odczuwamy w głowie, a problemy emocjonalne manifestują się w ciele. Po prostu jesteśmy całością.
Dokładnie. Wróćmy jednak do naszego tematu – bólu. Zazwyczaj traktowany jest on jak coś totalnie negatywnego. Myślisz, że powinno tak być? Czym właściwie dla ciebie, jako psychologa jest ból?
Przede wszystkim – dla mnie jako człowieka – ból jest czymś, co jest trudne do zniesienia. Czymś, co zatrzymuje mnie i nie pozwala realizować moich planów i założeń. I chociaż zdarzają się osoby, które w pewien sposób „lubią” tego typu doznania – oczywiście zawsze do pewnego natężenia. To zdecydowana większość z nas postrzega ból jako zjawisko negatywne. I trudno się temu dziwić. Ból powoduje, że cierpimy, odczucia z nim związane są bardzo nieprzyjemne, a często wręcz nie do wytrzymania. To normalne, że go tak postrzegamy, ja też tak patrzyłam na ból przez wiele lat. Jednak z czasem zrozumiałam, że on nie jest zły.
Ból jest dobry – w pewnym sensie. Choć trudno w to uwierzyć – kiedy boli.
Tak, z biologicznego punktu widzenia ból jest dobry. I nawet jeśli widzę jak czasem wielkim cierpieniem jest ból, szczególnie u osób urazowych czy cierpiących na ciężkie choroby. To tak, z biologicznego punktu widzenia ból jest dobry.
W psychologii, dopiero ostatnie dekady, to powrót do ciała – do naszego domu. I ponowne uznanie człowieka jako całości – składającego się z ciała i umysłu (głowy). Ciało i umysł wzajemnie się przenikaj, dlatego problemy w ciele odczuwamy w głowie, a problemy emocjonalne manifestują się w ciele. Po prostu jesteśmy całością.
Czym wobec tego jest ból?
Natura wyposażyła nas w ten mechanizm z konkretnego powodu – ból ma nas ostrzegać. Zadaniem naszego ciała i naszej psychiki jest chronić nas przed śmiercią. I użyją one każdego sposobu – czy nam się on spodoba czy nie, aby zachować nas przy życiu. I tak, ból jest reakcją naszego organizmu na pojawiające się zagrożenie, na uszkodzenie tkanek, czy proces chorobowy, który zachodzi w naszym ciele i też wiąże się z pewnymi uszkodzeniami. To informacja, którą otrzymujemy, aby podjąć stosowne działania mające na celu wsparcie naszego organizmu, uchronienie go przed zagrożeniem czy śmiercią.
To „przed śmiercią” zabrzmiało groźnie.
Tak, ale to dobra wiadomość. Bo zobacz, zazwyczaj nie lubimy naszego ciała, bo choruje, jest słabe czy boli. A gdybyśmy uznali, że nasze ciało w ten sposób informuje nas o potencjalnym zagrożeniu, chorobie czy zmęczeniu (przyp. czyli też zagrożeniu)? Moglibyśmy być mu niesamowicie wdzięczni za tą informację. Choć w przypadku bólu – trudno myśleć o wdzięczności – gdy on trwa.
Są jednak osoby, które nie odczuwają bólu.
Tak, osoby z analgezją wrodzoną lub wrodzoną obojętnością na ból z anhydrozą nie odczuwają bólu w ogóle. Dla wielu brzmi to jak marzenie – nie czuć bólu. Jednak rzeczywistość osób posiadających te schorzenia pokazuje, że ból jest nam niezbędny do przetrwania. Nie czują oni bólu przy skaleczeniu, złamaniu, chorobie czy odwodnieniu, co w konsekwencji prowadzić może do wielu komplikacji, a w skrajnych przypadkach może stanowić zagrożenie życia.
Ból jest sygnałem, który daje nam mózg. Źródłem bólu (przyp. czymś, co ból wytwarza) nie jest żadna struktura obwodowa. Ból jest wrażeniem, naszą percepcją i powstaje w mózgu jako interpretacja bodźców z nocyceptorów (przyp. receptorów bólowych) rozsianych po naszym ciele.
Dokładnie tak. Żeby powstał ból musi dojść do podrażnienia receptorów bólu, które wysyłają informację do rdzenia kręgowego. Stamtąd wiadomość przekazywana jest do mózgu, gdzie aktywują się komórki wzgórza, kory czuciowo-somatycznej, obszary płatów czołowych i układ limbiczny. Mózg interpretuje sygnały bólowe i wysyła komunikat zwrotny, np. wzrost intensywności bólu lub tłumienie bólu. I tutaj dołącza się nasza głowa – czyli psychika, bo na tą decyzję mózgu wpływają psychiczne aspekty powiązane z bodźcem wywołującym ból.
Np.?
Np. odczuwany lęk, strach lub bezradność wzmacniają ból, a radość, śmiech, poczucie spowodowania kontroli czy zajęcie uwagi czymś innym może ten ból osłabić.
I to może się przejawiać w wielu momentach naszego życia.
Tak. Jeżeli np. raz poczujemy ból u stomatologa, to później zaczynamy się tego stomatologa bać. No, ale czego tak naprawdę się boimy?Boimy się, że znów poczujemy ten ból. Prawdopodobnie większość z nas już przy wejściu do gabinetu odczuwa gigantyczną ilość emocji: strach, złość, bezsilność czy smutek. I okazuje się, że emocje te mogą spowodować, że będziemy ten ból odczuwać dużo bardziej, a może nawet w sytuacji kiedy teoretycznie nie powinno go być. Przykładowo, stomatolog nie zdąży cię dotknąć, a ty już krzyczysz „Ałł!” i słyszysz: „jeszcze nic nie zrobiłem, jeszcze niczego nie dotknąłem”. Boimy się, że zaboli, bo nasz mózg pamięta jak kiedyś bolało i żeby nas ochronić wysyła informację zanim cokolwiek zacznie się dziać. Mało tego, żeby nas chronić przed bólem nasz mózg zrobi wszystko, żebyśmy nie poszli więcej do stomatologa.:) Podobnie jest z zastrzykami, pobraniem krwi itd.
Natura wyposażyła nas w ten mechanizm z konkretnego powodu – ból ma nas ostrzegać. Zadaniem naszego ciała i naszej psychiki jest chronić nas przed śmiercią. I użyją one każdego sposobu – czy nam się on spodoba czy nie, aby zachować nas przy życiu.
Czyli nasz mózg może interpretować jako „zagrożenie” nie tylko zmiany strukturalne związane z urazem, czy jakimś uszkodzeniem ciała?
Tak naprawdę mamy kilka rodzajów bólu. Ból ostry (somatyczny) pojawia się, gdy mamy kontakt z bodźcem i nasze ciało reaguje, bo musimy się ochronić. Czyli np. dotykamy czegoś gorącego ręką i mózg natychmiast wysyła informację „puść to”, bo jeśli tego nie puścisz uszkodzisz sobie komórki, uszkodzisz sobie ciało. To jest ból adaptacyjny, chroniący nas.
Ale mamy też bóle trzewne, czy bóle przewlekłe. Jeżeli w naszym ciele toczy się proces chorobowym albo zapalny, to nasz mózg będzie interpretował to jako ból, który będzie nam towarzyszył, bo to też nas chroni i niejako „zmusza” do działania, które ma nam przynieść ukojenie.
A ból emocjonalny? Coraz częściej mówi się także o nim.
Ból emocjonalny (przyp. psychiczny) jest tym, co czujemy, co się wydarzyło w naszym życiu i co jest dla nas trudne. Jak każdy rodzaj bólu jest bardzo indywidualny, każdy z nas może go odczuwać zupełnie inaczej, często w zupełnie innych okolicznościach. Badania pokazały, że większość z nas nosi w sobie taki ból z przeszłości związany z trudnymi wydarzeniami, których doświadczaliśmy. Czasem nosimy go w sobie latami, co manifestuje się różnymi trudnościami emocjonalnymi czy zdrowotnymi.
Ból emocjonalny to obszerny temat, na którym chcę się zatrzymać dłużej. Myślę, że najlepiej jak porozmawiamy o nim następnym razem.
Jasne, to duży i bardzo ważny temat. Wszyscy doświadczamy wszystkich rodzajów bólu, a ból emocjonalny jest realny i takie też są odczucia z nim związane. To nowa wiedza, ale z każdym rokiem wiemy na ten temat coraz więcej.
Właśnie to jest ważne, że wszyscy go doświadczamy. Jednak ból emocjonalny nadal traktowany jest jak wstydliwy temat. Niby jest realny, niby wiemy o nim coraz więcej, ale większości z nas chyba ciężko tą wiedzę przyswoić i odnieść do samego siebie. Przyczyn bólu, który odczuwamy może być wiele, dlatego istotne jest, by o każdym z nich mówić z taką samą otwartością, bo nasz organizm jest całością i tego, co w głowie nie da się oddzielić od tego, co w ciele.
Rozmawiała:
Katarzyna Soboń, jestem magistrem fizjoterapii absolwentką Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie i dodatkowo trenerem personalnym. Na codzień prowadzę wraz z Łukaszem Szumalem Warsztat Zdrowia w Nowym Sączu. Współpracuję także z American Dreams w Zaskalu / ok. Nowego Targu.
Zajmuję się głównie rehabilitacją ortopedyczną i sportową, przywracaniem sprawności utraconej w wyniku urazu. W przypadku pacjenta bólowego „po nitce do kłębka” uparcie dążę do przyczyny, by trafić dokładnie w to, co wywołuje objawy. W swojej pracy łączę ze sobą wiele metod. Jeżeli do mnie trafisz może się zdarzyć, że poczujesz na sobie: terapię nerwowo-mięśniową, pinopresurę, masaż tkanek głębokich, terapię punktów spustowych, igłoterapię, terapię manualną, flossing. Stosowane techniki dobieram indywidualnie do problemu i oczywiście upodobań pacjenta – jeżeli obawiasz się jakiejś metody nie martw się, wszystkie są bezpieczne ale bez Twojej zgody ich nie zastosuję. Dodatkowo zajmuję się dysfunkcjami stawów skroniowo-żuchwowych, mogę pomóc w przypadku zgrzytania bądź zaciskania zębów. Podczas ćwiczeń poza treningiem funkcjonalnym i rehabilitacyjnym wykorzystuję również elementy treningu naturalnego.
Photo by Element5 Digital on Unsplash