A ty dokąd pragniesz dojść?

Po obfitującym w nieoczekiwane wydarzenia i zmiany 2020 roku, często słyszę, że nie warto planować, nie warto stawiać celów, nie warto marzyć, bo i tak nie wiadomo, co będzie. To prawda, nie wiadomo, co będzie, ale przecież nigdy nie było wiadomo. Ubiegły rok pokazał nam to bardzo dotkliwie. Mimo to, nadal, a może wręcz – tym bardziej – warto żyć, warto marzyć, warto planować i realizować nasze cele. A początek roku to naprawdę bardzo dobry czas na tego typu aktywności.

Czy nie mógłby mnie pan poinformować, którędy powinnam pójść? – zapytała Alicja.

– To zależy w dużej mierze od tego, dokąd pragnęłabyś dojść – odparł Kot-Dziwak.

– Właściwie wszystko mi jedno.

– W takim razie wszystko jedno, którędy pójdziesz.

– Chciałabym tylko dostać się dokądś – dodała Alicja w formie wyjaśnienia.

– Ach, na pewno się tam dostaniesz, jeśli tylko będziesz szła dość długo.

* fragment Alicji w Krainie Czarów

A Ty dokąd pragniesz dojść?

To chyba jedno z trudniejszych pytań, jakie możemy sobie zadać. Jednak, dopiero odpowiadając na nie możesz obrać kierunek, w którym się udasz. Dopiero wtedy możesz podjąć działanie, które zaprowadzi cię dokładnie tam, gdzie chcesz dojść. Tylko, czy wiesz, gdzie chcesz iść?

Dokąd chcesz dojść w 2021 roku?

Kim chcesz być za rok o tej porze?

Jak będzie wyglądało twoje życie?

Gdzie chcesz pracować?

Gdzie chcesz mieszkać?

Z kim chcesz tworzyć swoje życie?

Czego chcesz się nauczyć?

Jak chcesz się czuć?

Jak chcesz wyglądać?

Czy kiedykolwiek zadałeś/aś sobie takie pytania?

A może zupełnie nie wierzysz, że możesz cokolwiek zmienić w w/w obszarach?

 

Po omacku?

Zbyt często słyszę, że to nie ma znaczenia, że zastanawianie się nad tym jest bez sensu. Zbyt często pędzimy przez życie rzucani jego podmuchami. Zbyt długo wmawiano nam, że nie mamy żadnego wpływu na to w jaki sposób żyjemy, że wszystko jest ponad i poza nami. I owszem, czasem dzieją się rzeczy niespodziewane i totalnie zmieniające bieg naszego życia. Czasem jest bardzo trudno, czasem tracimy z oczu nasz cel. Czasem wielokrotnie musimy się podnieść, otrzepać i wyznaczyć kierunek na nowo. Jednak mimo to, bardzo wierzę (i przecież nie tylko ja), że to my kreujemy nasze życie. Wierzę też w to, że istnieją siły potężniejsze niż my i one wspierają nas w naszych działaniach, nadają im kierunek i odpowiednie dla nich tempo. Jednak to my nadajemy życiu bieg i koloryt. To my każdego dnia podejmujemy decyzję – co wybieram dla siebie, co dziś zrobię. Dlatego warto stawiać sobie cele, marzyć i planować. Z całą wdzięcznością, za to, że jestem tu i teraz. Z całą świadomością i szacunkiem do tego, że przecież jutra może nie być, że jutro może totalnie zmienić drogę, którą podążam dziś.

 

Czy do celu?

Osobiście już kilka lat temu odeszłam od standardowego i sztywnego wyznaczania celów. Takie „klasyczne” podejście świetnie sprawdza się w sporcie czy w biznesie, gdzie liczy się precyzja i dobre wykonanie w czasie – o tym piszę np. w tekście o celach mistrzowskich. W życiu codziennym podchodzę do celów bardziej na luzie. Każdego roku przygotowuję mapę marzeń, na której zamieszczam wszystkie moje cele i marzenia. Dotyczą one każdego z obszarów mojego życia, jedne z nich są bardziej, drugie mniej konkretne. O mapie marzeń napiszę innym razem, bo myślę, że to super sprawa i niezła opcja na ustalanie kierunku, w którym podążamy.

W kolejnym kroku z mapy marzeń wybieram tematy, które zasługują na głębszą analizę i konkretne zaplanowanie w czasie. I tu włączam „klasyczne” podejście do planowania celów. Zazwyczaj trafiają tu obszary związane z pracą, rozwojem osobistym czy sportem. Właściwie trafiają tu tematy, którym chcę poświęcić więcej mojego czasu i uwagi. Takie, nad którymi praca jest wielowątkowa i zajmuje dłuższy czas. Zazwyczaj jest ich 4, może 5.

Dobrze wyznaczone cele pomagają zrozumieć, gdzie obecnie jesteśmy, a gdzie chcielibyśmy się znaleźć. Pokazują nie tylko miejsce, do którego chcemy dojść, ale również drogę, która nas tam doprowadzi. Badania wskazują, że sportowcy posiadający konkretne i ambitne cele uzyskują lepsze wyniki w porównaniu z tymi, którzy celów nie mają. No dobra, ale często jednak odpuszczamy, zostawiamy temat, a nasze cele i pragnienia lądują w koszu.

A ty dokąd pragniesz dojść?

Dlaczego odpuszczamy realizowane cele?

Pamiętam, jak wiele lat temu zapisałam na mojej liście noworocznych postanowień 34 punkty do realizacji. Przypominało to bardziej listę samospełniających się życzeń niż świadomych celów, które chciałabym osiągnąć. Tygodniami patrzyłam na tę listę i każde z zdań wydawało mi się nie do ruszenia, za duże, za drogie, nierealne. Nie wiedziałam, od czego zacząć i tym sposobem nie robiłam nic. Coraz częściej mamy zbyt wiele oczekiwań w stosunku do siebie i swojego życia. Z dnia na dzień chcemy stać się kimś innym. Chcemy wstać z kanapy i w następny weekend ukończyć maraton, pójść 3 razy na fitness i zrzucić 15 kilogramów, zmienić pracę i zarabiać pięć razy więcej. Zapominamy jednak o jednej bardzo ważnej rzeczy – każda zmiana wymaga czasu i wysiłku, który musimy włożyć w jej realizację. 

 

  • za dużo, za szybko, zbyt ambitnie

Czasem dlatego, że jest ich po prostu zbyt wiele, brakuje nam czasu i sił na ich realizację, nie mamy informacji zwrotnej o postępach, pojawiają się konflikty pomiędzy naszymi celami a pracą czy życiem prywatnym. Na drodze stanąć może nam też brak pewności siebie, stres czy lęk związany z działaniem, zmęczenie czy zbyt wysokie oczekiwania względem siebie.

Żyjemy szybko, w czasach ogromnej produktywności, gdzie wszystko najlepiej gdyby zrealizowało się na już. I najlepiej samo. A praca z celami, to codzienna konkretna robota do wykonania, trwająca często wiele miesięcy czy lat. Dlatego też, aby podtrzymać motywację dzielimy tę drogę na mniejsze etapy i „nagradzamy się” po osiągnięciu każdego z nich. 

 

  • „źle” postawione cele

Również „źle” postawione cele są często źródłem złości i frustracji. Mówimy tu o zdaniach np.: „będę biegał szybciej”, „schudnę”, „będę zarabiał więcej”, „zmienię coś w moim życiu”, „poznam nowych ludzi”, „będę wygrywała” – to cele, które teoretycznie brzmią dobrze, ale czy jesteśmy w stanie powiedzieć, co one tak konkretnie oznaczają? Jakie działania powinniśmy podjąć, aby je zrealizować? Czy w jakikolwiek sposób można je zmierzyć czy kontrolować? W konsekwencji często odpuszczamy, a nasze cele i pragnienia lądują w koszu.

 

  • kształtowanie przyzwyczajenia

Jak pokazują badania, ok. 45% naszych codziennych zachowań wynika z przyzwyczajeń, zwanych też nawykami. To zachowania, które powtarzamy wielokrotnie w sposób regularny, np. bierzemy prysznic po wstaniu z łóżka, zawsze przed śniadaniem pijemy kawę, po każdym posiłku myjemy zęby, w każdy wtorek i czwartek chodzimy na siłownię, na śniadanie zawsze jemy musli z jogurtem. Dlaczego? Bo tak jest łatwiej, nie musimy się zastanawiać, analizować i weryfikować, nasz mózg wybiera najbardziej optymalny energetycznie wariant. Tego typu nawyki kształtujemy poprzez ich wielokrotne powtarzanie, nie da się ich stworzyć jednego dnia, a tym samym nie da się ich usunąć w jeden dzień. Nasz mózg potrzebuje czasu i wielokrotnych powtórzeń, aby wdrożyć nowe zachowanie. 

 

  • nadmierny stres

Badania pokazały, że im silniejszy stres towarzyszy naszemu życiu, tym trudniej wprowadzić nam do niego zmiany. Profesor Wendy Wood zauważył, że „ludzie w stresie napotykają trudności z podejmowaniem decyzji, mają słabą wolę bądź czują się przytłoczeni. Gdy człowiek jest zbyt zmęczony, aby dokonać wyboru, wówczas po prostu robi to, co zazwyczaj robił w podobnych sytuacjach”*. Możemy zaplanować najwspanialsze aktywności i cele, jednak jeśli napotkamy na trudny czy szybszy czas, automatycznie zaczniemy działać nawykowo, wrócimy do naszych dawnych przyzwyczajeń. Nie będziemy mieć przestrzeni i mocy na nowe zachowanie, które dopiero się kształtuje. Możesz dzielnie trzymać nową wegańską dietę, jednak na samym początku jej wdrażanie wymaga od ciebie wiele uwagi i czasu (zakupy, planowanie posiłków i przygotowywanie ich do pracy). Jeśli będziesz miał na to przestrzeń, powoli będziesz wdrażał swoje postanowienia, jeśli jednak trafisz na szybki czas w pracy i twoja uwaga zawęzi się do wykonywania zadań, automatycznie zaczniesz sięgać po jedzenie, do którego przyzwyczaiłeś się dawno temu. Podobnie wydarzy się z każdym nowym zachowaniem, które pojawi się w naszym życiu, do czasu, aż stanie się ono naszym nawykiem.

Dobrze wyznaczone cele pomagają zrozumieć, gdzie obecnie jesteśmy, a gdzie chcielibyśmy się znaleźć. Pokazują nie tylko miejsce, do którego chcemy dojść, ale również drogę, która nas tam doprowadzi.

Jak planować swoje cele?

Jak mówi jedna z definicji: „Cel to planowane pragnienie rezultatu, poparte świadomym dążeniem do jego realizacji, osiągane we właściwym czasie”. Aby więc zrealizować dany cel, potrzebny jest nam szczegółowy plan. Dzięki niemu wdrożymy nowe przyzwyczajenie i utrzymamy je pomimo początkowych trudności czy spadku motywacji. Wyznaczanie celów to pierwszy krok otwierający drogę do ich realizacji. Właściwie wyznaczone cele zwiększają motywację wewnętrzną, pewność siebie, koncentrację, wytrwałość w działaniu, mają wpływ na efektywność, wspomagają osiągnięcie założonego wyniku, wskazują kierunek, w którym się poruszamy, dostarczają informacji zwrotnej. Nie wystarczy, że powiemy sobie: w przyszłym roku przebiegnę maraton, schudnę, będę bardziej wysportowany, przejdę na zdrową dietę, będę szczęśliwszy. Aby maksymalnie zwiększyć swoje szanse na zrealizowanie noworocznych celów, trzeba pamiętać o kilku podstawowych zasadach.

 

1. Planowanie i przygotowanie celów

  • To czas, kiedy puszczamy wodze naszej wyobraźni i wypisujemy wszystko, co chcielibyśmy osiągnąć w danym okresie, wszystko, co chcielibyśmy zmienić. Ja do tego etapu wykorzystuję Mapę marzeń, ale o niej następnym razem.
  • Podziel swoje życie na obszary, jak np.: ja, rodzina, praca, rozwój, podróże, przyjaciele, czy sport. Przyjrzyj się każdemu z obszarów i pozbieraj wszystkie pomysły, idee i założenia, które przyjdą ci do głowy.
  • Koniecznie zapisz wszystkie swoje cele – zapisane rzeczy nabierają większej mocy.:)

 

2. Konkretne plany, selekcja celów, ustalanie priorytetów

  • To etap, w którym raz jeszcze spoglądamy na naszą listę.
  • Tym razem popatrz bardzo realistycznie. Które z celów są realne dla ciebie (postawione trochę wyżej niż twoje możliwości), ograniczone w czasie, mierzalne, zapisane pozytywnie (bez słowa „nie”).
  • Które z nich są najważniejsze, a które mogą zaczekać w kolejce?
  • To bardzo ważny etap, w którym nadajesz priorytety swoim postanowieniom. Od tego często zależy powodzenie całego planu.
  • Pamiętaj, aby cele ustawiać na siebie (co ja zrobię, a nie w jaki sposób będę lepszy/a od innych).

 

3. Realizacja, monitorowanie, ewaluacja

  • Czas, żeby zakasać rękawy i zabrać się do działania.
  • Ustal konkretne zadania i terminy.
  • Do celu idź małymi kroczkami – duże mogą okazać się zbyt męczące, a w konsekwencji odpuścisz realizację zadania z braku energii, czasu, możliwości czy motywacji.
  • Skup się na najważniejszych postanowieniach i konsekwentnie je realizuj.
  • Monitoruj swoje postępy, sprawdzaj, gdzie jesteś i czy zmierzasz w dobrym kierunku.
  • Jeśli zauważysz, że coś nie idzie po twojej myśli, zweryfikuj swoją drogę i ruszaj dalej.
  • Nagradzaj się za poczynione postępy.

 

Pamiętaj! Praca z celami to bardzo konkretne zadanie, któremu trzeba poświęcić czas i zasoby energetyczne. Działaj spokojnie i z luzem. Wybierz na początek jedną rzecz, której chcesz się przyjrzeć, zaplanuj zadania i działaj. Jeśli czujesz, że na ten moment to dla ciebie za dużo, że to zbyt skomplikowane – na spokojnie. Nadal możesz planować, marzyć i ustalać kierunek swojego działania. Ale o tym opowiem Wam w kolejnym wpisie.